Gdy niebo grzmi...

...schowaj się do nas


#1 2009-06-13 19:07:37

Lady Shi

http://images43.fotosik.pl/146/7839c80211bd4ff2.jpg

791800
Zarejestrowany: 2008-03-14
Posty: 63
Punktów :   

Deszcz

Deszcz



Idziemy razem przez deszcz, powoli zbliżając się w sobie tylko znanym kierunku. Ludzie wokół śpieszą się, nie chcąc zmoknąć, jednak ja, na przekór ich pośpiechowi, zwalniam z każdym krokiem. W końcu, pod bramą cmentarza staję zupełnie. Spoglądasz na mnie spod parasola.
- Zmokniesz – mówisz wyciągając dłoń w zachęcającym geście. Zachęcającym do schronienia się.
- Pójdę sama – odpowiadam w zamian mijając ciebie i wchodząc na cmentarz. – Poczekasz na mnie? – nie czekając na odpowiedź, nawet się nią nie przejmując, ruszam przed siebie.
- Jasne, ale… - reszta słów ginie w szumie deszczu i wiatru.
Idę przez pusty, ponury cmentarz zbliżając się do jeszcze nowego grobu.
- Dlaczego wtedy musiało świecić słońce? – myślę z przekąsem i smutkiem, przystając i patrząc na daty: urodzony w 1982 r. zmarł tragicznie w 2008 r. Wspomnienia zalewają mnie.

*-*-*

- Do zobaczenia jutro, kochanie – słyszę jak śmiejesz się przez słuchawkę.
- Papatki – szczęśliwa rozłączam się. Nie mogę się doczekać jutrzejszego spotkania z naszymi znajomymi ze studiów. Towarzystwo dobre i sprawdzone jak to mawiasz.
- Nie mogę się doczekać jutra – szepczę patrząc przez okno. – Mam ci coś ważnego do powiedzenia, kochanie.

*-*-*

- Hej, gdzie twoja druga połówka? – pytają mnie po raz kolejny.
- Spóźnia się, nie widać? – odpowiadam z psotnym uśmiechem. Jednak w głębi serca jestem przerażona. Nigdy się nie spóźniałeś. Nawet jak umawialiśmy się na malowanie mojego pokoju, byłeś punkt trzecia, mimo że godzina była dość luźna.
- Weź zadzwoń do niego – słyszę jęk koleżanki.
- Już, już – mówię, ale w momencie gdy miałam wybrać numer, telefon zadzwonił.
- Halo? – słyszę przerażony głos twojej siostry. – Mój brat miał wypadek! Leży w szpitalu!

*-*-*

- Jak to się stało?
- Jakiś idiota wjechał w niego niedaleko naszego domu, a potem zwiał. Znaleźliśmy go i… - nie jestem pewna co się wokół dzieje. Pamiętam jak rozmawiałam przez telefon a potem… Nie wiem co było potem. Słyszę głosy, widzę ludzi, czuję ich dotyk. Ale to wszystko jest jak zza mgły. Czuję jak ktoś wsuwa mi coś w dłonie. Po chwili ktoś podnosi moje ręce zmuszając do wypicia czegoś. Obojętnie piję, ale nie wiem czy jest to gorące czy zimne, smaczne czy nie. Nie interesuje mnie to.
Nagle przytomnieje.
- Chcesz go zobaczyć? – patrzę n a dłoń twojej siostry na moim ramieniu. Kiwam sztywno głową i podążam za nią. Staję w drzwiach pokoju i patrzę. Leżysz na łóżku połączony rurkami do respiratora i reszty medycznej aparatury. Jesteś blady, ale pomimo maski tlenowej widzę jak się uśmiechasz. Podchodzę i siadam na krzesełku obok twojego łóżka. Ruszasz ręką chcąc mnie dotknąć. Przysuwam się bliżej, ze łzami w oczach i chwytam twoją dłoń. Przytulam się do niej płacząc. Ruszasz nią lekko, pieszcząc mój policzek. Patrzę ci w oczy i widzę w nich miłość. Czystą, silną miłość. Spoglądasz na mnie a po chwili smutniejesz.
- To nie twoja wina – odpowiadam szybko.  – Przecież… - głos więźnie mi w gardle i jedyne co mogę to tulić twoją dłoń i płakać. Patrzysz za okno a ja podążam za twoim wzrokiem.
- Idealna pogodna, nie ma co – mówię z przekąsem. W zamian słyszę twój cichy, słaby chichot.
- Nie śmiej się ze mnie – mruczę, całując twoją dłoń i patrząc ci w oczy.
Nie wiem ile czasu tak siedzimy, ale w którymś momencie dostrzegam jak twoja dłoń robi się ciężka, a oczy opadają. Puszczam cię i wybiegam z pokoju wołając lekarza.

*-*-*

- Przykro mi, państwa syn zmarł.
Zmarł! Nie! To niemożliwe znów spowija mnie mgła.

*-*-*

Otrząsam się ze wspomnień i kładę przyniesione kwiaty. Dzwonki, nasze ulubione. Tak niepozorne, a jednocześnie tak piękne. Stoję jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu czuję czyjąś dłoń na ramieniu. Odwracam się gwałtownie i patrzę w oczy przyjaciółki.
- Kochanie – twój głos i wyraz twarzy jasno dają do zrozumienia, że deszcz nie ukrył moich łez. – Chodźmy – obejmujesz mnie ramieniem i wyprowadzasz z cmentarza. Oddalamy się od przeszłości krocząc ku teraźniejszości i przyszłości. – Mimo całej miłości do babci twój… wasz – poprawiasz się szybko. – Wasz syn woli być z tobą.


wolę szczerych wrogów niż fałszywych przyjaciół

Offline

 

#2 2010-02-08 11:50:50

kaatje

http://images47.fotosik.pl/147/dfa5016069ce2008.jpg

Zarejestrowany: 2010-02-08
Posty: 6
Punktów :   
WWW

Re: Deszcz

Podobało mi sie


kaatje

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.013 seconds, 9 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.medabots.pun.pl www.narutospbf.pun.pl www.t1234c.pun.pl www.tntdb.pun.pl www.kingsjungle.pun.pl